Panią Klaudię poznałam w połowie lat 90-tych w Szczecinie. Byłam wówczas bardzo chorowitą 30-latką z dwójką dzieci i mężem alkoholikiem. Pracowałam jako katechetka i jestem osobą wierzącą. Dolegliwości, jakie miałam ciągały mnie od jednego szpitala do drugiego i nie widziałam ich końca, ale mój tak.

W momencie, gdy trafiłam do Pani Klaudii, nie miałam już sił. Od pierwszego spotkania zaczął się proces, o którym każdy tak zbolały człowiek jak ja, mógłby tylko marzyć. Powoli, ale skutecznie leczyła chorobę za chorobą — a było tego niemało (nerwica aż do odrętwienia, ataki paniki, migreny do nieprzytomności, wiele innych dotyczących procesu trawienia i na koniec rak płuc…) Miałam wrażenie, że choroby stoją u mnie w kolejce – przykre, ale tak właśnie było. Tak samo moje dzieci, syn został znieczulony w kręgosłup i sparaliżowało mu nogi, miał złamaną nogę i wdała się gangrena… i z tym Pani Klaudia sobie poradziła. Córka miała zapalenie wyrostka, i wiele innych przykrych rzeczy w naszym życiu, łącznie z radykalną zmianą, jaką była walka o dzieci, rozwód i wyjazd do Niemiec. Do dzisiaj jestem pod uzdrawiającymi siłami Pani Klaudii i w dalszym ciągu leczy ona zarówno mnie, jak i moje już dorosłe dzieci (ostatnie 5-lat walczyłam z rakiem piersi, chemioterapia, naświetlenia, operacja za operacja). Zostałam nauczona sposobu żywienia i myślenia, praktykuje autogenistrening, medytację, Yogę i Tai Chi, ale najpiękniej relaksuje się przy wizualizacji. Wewnętrzny rozwój, zarówno psychiczny, jak i fizyczny stal się częścią naszego rytmu życia. Każda wskazówka i rada Pani Klaudii udoskonala nas, od zawsze prowadziła i budowała. Te referencje opisałam bardzo ogólnie…, ale pamiętam każdy seans i każdy kontakt z Panią Klaudią.

Tak ogromny rozwój w jednym życiu wydawałby się niemożliwy, a jednak się stał, i zarówno ja, jak i moje dzieci, a także moi przyjaciele poprzez pracę pani Klaudii doświadczyliśmy i nadal doświadczamy każdego dnia tego cudu natury.

Dziękuję pani Klaudio